Balkon

[Leith]

Jedno z miejsc widokowych.

[Zuzm]

Weszłam, stanęłam przy barierce i próbowałam coś zobaczyć, ciemniej u niego niż normalnie

[Leith]

Wszedł za nią. Podszedł od do Zuzm i schował nos w jej długich włosach.

[Zuzm]

Owinęła swoje ręce wokół niego i delikatnie się zabujała.
-Nawet nie wiedziałam, że tak blisko są jacyś Powiernicy. A czy ciebie boli przemiana?

[Leith]

- Nie - odparł. Przytulił do siebie Zu.

[Zuzm]

-Szczęściarz... Mnie boli i w jedną, i w drugą. A nagrodą jest nieśmiertelność... Tylko szkoda, że byłaby w samotności... Pokochać zwykłe stworzenie i patrzeć jak umiera, i kolejne i tak dalej. Ja bym oszalała. Dlatego odcinam się od świata. A ty dlaczego się odciąłeś skoro panujesz nad sobą?

[Leith]

Zamyślił się. Nie wiedział co odpowiedzieć.
- Boli mnie jak patrzę na niewinne istoty, które muszą zginąć z mojej ręki.. - westchnął ciężko.

[Zuzm]

-Czyli ty zaprowadzasz porządek zabijając tych złych, ja jestem od dobrej gatki... -Podniosła głowę i spojrzała na niego -Tak bym chciała... -Wyrwało jej się

[Leith]

- Niestety.. Nie tylko złych muszę zabijać. Ci, którzy mają bliską śmierć również giną z mojej ręki - mruknął po czym dodał - tak, można powiedzieć, że jesteś z tej dobrej gatki.

[Zuzm]

-No tak... - Stanęła na palcach, aby być na jego wysokości i mocno go przycisnęła do siebie

[Leith]

Znów nadarzyła się okazja i znów Leith pocałował Zu, tylko tym razem z języczkiem. Sam nie wiedział czemu korzystał z takich okazji.

[Zuzm]

(Siła wyższa) Jęknęła zdziwiona, z trudem się powstrzymywała. Jeszcze trochę i naprawdę będzie musiała skoczyć

[Leith]

Przestał, gdyż zauważył, że Zu tego nie chce. Spojrzał tylko na nią zrezygnowanym wzrokiem i się oblizał.

[Zuzm]

Zachichotała.
-Będę się starać wytrzymać jak najdłużej, no przepraszam. Jakoś strasznie cie korci, jak na boga śmierci.

[Leith]

- No, tak jestem Bogiem Śmierci, ale czy to źle, że chcę zobaczyć swoją ukochaną taką niewinną i nagą? - skrzywił głowę.